Tuż Przy Torach - Wańkowicza
Gość
Wczoraj pierwszy raz po zimie wyszłam do ogródka i znalazłam tam DZIESIĄTKI petów, zgniecioną puszkę po piwie, paczkę po papierosach i jeszcze jakieś śmieci. To powtarza się co roku.
Wygląda na to, że dla niektórych jest problemem używanie popielniczki i kosza na śmieci. Prawdę mówiąc, nie wiem jak walczyć z takim buractwem.
Jakieś podpowiedzi?
Gość
Proponuję najpierw poobserwować z którego balkonu to leci (liczba podejrzanych jest dla danego ogródka ograniczona). Potem należy pozbierać do worka wszystkie śmieci, podejść do drzwi delikwenta, zadzwonić, a gdy otworzy, elegancko wsypać mu zawartość worka do mieszkania. Wszak te rzeczy należą do niego, więc nie powinien mieć pretensji, że się mu je zwraca.
Gość
Super jest być przewidującym!
Dzięki temu zrezygnowaliśmy z atrakcyjnego m mieszkania z ogródkiem właśnie z powodu petów i różnego rodzaju śmieci. Strach dzieci wypuścić na ogród.
A będzie ciekawie wtedy, gdy ktoś podczas domowej imprezy suto zakrapianej alkoholem nie wytrzyma
i postanowi zwrócić się przez okno lub balkon do ogródka. Jak to posprzątać?
Z tym nie da się walczyć bo przypomina przysłowiową walkę z wiatrakami, a wątpię żeby ktoś podjął się nudnej
i żmudnej obserwacji, aby zlokalizować z którego mieszkania zrzucane są pety, bo można takim kiepem dostać np. w oko. Nie sądzę żeby pety rzucali sąsiedzi mieszkający bezpośrednio na Twoim ogrodem, ludzie raczej krepują gna boki, żeby w razie czego odwrócić od siebie podejrzenie.
Przykre ale prawdziwe...
Życzę wytrwałości i pozdrawiam wszystkich "ogrodników"
Gość
My też mamy mieszkanko z ogródkiem i takowe sceny nigdy nie miały miejsca jak prorokujesz, oby tak pozostało ale odnoszę wrażenie że moi sąsiedzi z wyższych pięter są poprostu kulturalni za co jestem naprawdę wdzięczna !! Dzięki czemu nie obawiam się spędzania czasu z dzieckiem, opalajac się na lezaku czy tez suszenia prania w plenerze
Gość
Jeżeli chodzi o klatkę nr 54 - już raz to zaznaczałem w odrębnym wątku jako SWIADEK - z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że syfy i pety na pewno lecą z mieszkania nr 14. NAGMINNIE odnotowuję jak młodzież wynajmująca to mieszkanie pali na balkonie, imprezuje i ma w dupie zasady, które najwyraźniej w ich rodzinnej wsi nie obowiązują. Po zwróceniu uwagi włascicielce mieszkania, ta dała do zrozumienia, że dla niej ważne jest, żeby regularnie opłacali jej za wynajem. A wy sasiedzi i mieszkancy radźcie sobie z nimi sami.